Jarosz daje do myślenia

 

Łukasz Jarosz spotkał się z czytelnikami w olkuskiej Galerii sztuki Współczesnej 12 kwietnia 2019. Poeta promował swoją najnowszą książkę – tym razem zbiór aforyzmów pt. Czynności i stany. Tomik wydała fundacja „Afront”, a jej prezes Olgerd Dziechciarz poprowadził spotkanie.

Prezentacja wybranych myśli z książki dowiodła, że sentencje Jarosza sprawdzają się w głośnym czytaniu niemal tak dobrze, jak w osobistej lekturze. Jako swojego mistrza poeta wskazał oczywiście Stanisława Jerzego Leca, ale nie odżegnywał się też od inspiracji choćby aforyzmami Olgerda Dziechciarza. Nie uważa się za mędrca, którego książka mogłaby kogoś nauczyć ważnych prawd życiowych. „To nie są złote myśli – zadeklarował skromnie. – Jeżeli już, to srebrne, skoro powstały w Olkuszu”. Autor chce natomiast pobudzać czytelnika do refleksji – nie tylko nad sobą i życiem, ale i nad samą naturą słowa, jego pojemnością znaczeniową, możliwościami języka polskiego.

Dyskusja, pierwotnie tocząca się nad zaprezentowanymi fragmentami książki, po pewnym czasie odeszła od tematyki stricte literackiej. Łukasz Jarosz jest nauczycielem, w zadawanych mu pytaniach podnoszono więc kontrowersje co do strajku oświaty. To również było tylko wstępem do sprowokowanej przez poetę ciekawej dysputy na temat stanu polskiego szkolnictwa i obowiązującego programu nauczania.

Jeśli chodzi o samą książkę, Jarosz zaskoczył nią chyba nie tylko mnie. Znałem go jako poetę sytuacji, poetę obserwacji, poetę obrazu, a oto nagle objawił się jako lingwista! No, może aż nie tak nagle. Pewną skłonność do gier słownych objawił już w ostatnim tomie wierszy – Stopień pokrewieństwa z 2017 roku. Nie były to zabawy dla samych zabaw. Dłużej niż od czasów Nowej Fali wiadomo, że celowe akcentowanie wieloznaczności słów pomaga odsłaniać ukryte sensy.

Co w tamtej książce było jedynie udanymi próbami, w nowej stanowi zasadę konstrukcyjną. Przez pozornie beztroską zabawę językową autor nierzadko dociera do ważkich (i gorzkich) prawd o świecie. Ileż trafności i – ileż goryczy w takiej choćby sentencji: „Nie wiem, co poszło źle. Wiem za to, jak: po linii najmniejszego oporu”. Albo o kim z nas nie można by czasami powiedzieć: „Tak podnosił głos, że zagłuszył w sobie głos rozsądku”?

Co prawda, trafiają się też sentencje sprawiające wrażenie napisanych dla samego efektownego brzmienia. W niektórych autor próbuje też być niepotrzebnie aktualny. Ale to wyjątki. Ogólnie Czynności i stany są warte nie tyle przeczytania, ile czytania – choćby i na wyrywki. Warto mieć tę książeczkę pod ręką, bo daje do myślenia.

tekst: Jarosław Nowosad

zdjęcia: Olgerd Dziechciarz