Noc w Nome – wieczór w Olkuszu. O spotkaniu z poetką Kariną Stempel

W piątek, 10 lutego, w olkuskim BWA odbyło się spotkanie z poetką Kariną Stempel. Autorka promowała swój najnowszy tomik wierszy „Noc w Nome”.

„Noc w Nome”, drugi tomik poetycki Kariny Stempel, ukazał się w 2016 r. Książka jest I Nagrodą w 4. Ogólnopolskim Konkursie na Tomik Wierszy – Duży Format 2016, w kategorii „Po debiucie”.
Redaktorem publikacji jest poeta, prozaik, publicysta i krytyk literacki Marcin Orliński.

Tematyka tomiku Stempel mieści się między tytułowym Nome a Chile. Czym jest Nome i gdzie się znajduje? „Noc w Nome potrafi trwać długo” – pisze w tytułowym wierszu autorka i zaraz dopowiada: „Wtedy śnimy, wtedy rodzą się / nasze dzieci. (…) Szukamy // śladów, chodzimy po własnych śladach / i uczymy się życia bez światła. Mrok / jest bezpiecznym domem, mówimy. / Noc w Nome trwa wiele dni”. Tajemnicze Nome to miasto na Alasce, nad Morzem Beringa, zamieszkiwane przez lud zwany Inuitami. W Nome występuje zjawisko nocy polarnej: przez trzy miesiące w roku średni czas nasłonecznienia wynosi tam około sześćdziesięciu godzin na miesiąc. Jest to informacja istotna dla czytelnika niniejszego tomu wierszy, ale żeby jeszcze lepiej zrozumieć przesłanie zawartych w książce utworów, trzeba też zaznajomić się nieco z mitologią Inuitów, która posiada wiele wspólnych cech z innymi religiami ludów mieszkających w rejonach polarnych. Tradycyjne wierzenia Inuitów mogą być określone jako forma szamanizmu oparta na animizmie. Autorka zaakcentowała, że Inuici uważają na przykład, że kiedy człowiek umiera, nie wolno jego imienia nadać innej osobie, bo zmarły powraca wtedy jako duch. Imię więc staje się w tych wierzeniach synonimem duszy, a kiedy umiera osoba, umiera też jej imię. W tomiku nieprzypadkowo pojawia się więc tajemnicza kobieta o imieniu Matylda, która – być może – jest swego rodzaju alter ego poetki, ale nie tylko.

„Zaśnij spokojnie, / Matyldo. Póki masz imię, / jesteś. Ono cię nie opuści” – czytamy w jednym z wierszy. Trzeba przyznać, że ten fragment nabiera nowego znaczenia, kiedy wiemy już, jak ważne dla przedstawianego z książce ludu jest imię człowieka. Figura Matyldy jest jednym z najważniejszych wątków tego tomu, stanowi też nawiązanie do poezji Pabla Nerudy, chilijskiego poety, jednego z ulubionych autorów Kariny Stempel (Matylda to imię trzeciej żony Nerudy, która była inspiracją dla twórczości poety i adresatką jego wierszy).

Trzeba zaznaczyć, że tomik Kariny Stempel jest napisany niezwykle pięknym językiem, mocno zrytmizowanym – co – jak przyznała poetka – jest swego rodzaju ucieczką przed chaosem otaczającej rzeczywistości. Jest to książka o świadomości śmierci, ale wbrew pozorom nie kończy się ona pesymistycznie. Wręcz przeciwnie – niesie nadzieję, że WSZYSTKO jest możliwe ZAWSZE, a lekarstwo na wszelkie ludzkie bolączki znajduje się w nas samych. Co nim jest? Może miłość, może zachwyt nad światem, a może wszystko to, co uważny czytelnik uzna w tym tomiku za lek dla siebie…

Na zakończenie spotkania autorka zdradziła, że obecnie pracuje nad kolejnym zbiorem wierszy. Jak przyznała, będzie radosny i będzie w nim dużo słońca. Czekamy więc z niecierpliwością, bo na tak dobre wiersze warto czekać!

Wieczór autorski poprowadził Olgerd Dziechciarz.

Karina Stempel (ur. 1976 ), z wykształcenia filolog i socjolog, obecnie doktorantka w Instytucie Slawistyki PAN, mieszka w Podlesicach II w Małopolsce. Znaczącym epizodem w jej życiu był dwuletni pobyt w Rumunii, który rozwinął jej nieustannie pogłębiane więzi z tym krajem. Wydała dotąd dwa tomiki wierszy: „Rok Drewnianego Konia” (Wrocław 2016) i „Noc w Nome” (Warszawa 2016). Publikowała w czasopismach papierowych i wirtualnych (m.in. w „Helikopterze”, „Frazie”, „Kwartalniku Powiatu Olkuskiego” i „sZAFie”). Wiersze z „Roku Drewnianego Konia” ukazały się także w „Przewodniku po zaminowanym terenie” (Wrocław 2016).

Organizatorzy olkuskiego spotkania: Fundacja Kultury AFRONT oraz Galeria Sztuki Współczesnej BWA.

Karina Stempel „Matylda lewicuje”

Matylda lewicuje we śnie. Nie, to jednak

nie sen. Odkąd przestała wierzyć w Boga,

ma z tym kłopot, bo nadal myśli o nim

dużą literą. A było tak prosto,

dopóki nie zapragnęła żyć. Te wszystkie

myśli poskładane w kosteczkę lub krzyżyk

pozwalały dawno przemieszczać się

naprzód. Zostawić na boku

niepasujące części. Teraz jest gorzej,

bez spojrzenia z góry świat nie jest okrągły

i ma więcej stron. Matylda lewicuje dowolnie,

unosi się nad łóżkiem. Uderza w ścianę.

 

Tekst i zdjęcia: Agnieszka Zub