|

Ukazały się „Chłodnie” Macieja Meleckiego

Nakładem Fundacji Kultury AFRONT ukazał się nowy tom wierszy mikołowskiego poety i prozaika Macieja Meleckiego, pt. „Chłodnie”!

Książka zawiera 68 wierszy (104 strony). Na okładce obraz z „Czarnej serii” pędzla Agnieszki Czyżewskiej. Za redakcję i korektę odpowiada Olgerd Dziechciarz. Projekt okładki, skład i łamanie: Konrad Kulman. 

Cena książki: 40 zł plus 12 zł koszt wysyłki

Publikację można nabyć, składając zamówienie na adres mailowy: afront.fundacja@wp.pl wraz z dokonaniem wpłaty na konto bankowe Fundacji: Bank Pekao SA, nr rachunku bankowego: 08 1240 4966 1111 0010 7028 1339.
Przesyłki wysyłamy po zaksięgowaniu wpłaty na koncie bankowym Fundacji.

Maciej Melecki – ur. 1969 w Mikołowie. Autor tomów wierszy: Te sprawy (1995), Niebezpiecznie blisko (1996), Zimni ogrodnicy (1999), Przypadki i odmiany (2001), Bermudzkie historie (2005), Zawsze wszędzie indziej – wybór wierszy 1995-2005 (2008), Przester (2009), Szereg zerwań (2011), Pola toku (2013), Inwersje (2016), Prask (wybór wierszy w języku czeskim, 2017), Bezgrunt (2019), Trasa progu – wybór wierszy 1995-2020 (2020), Druzgi (2021), Przeciwujęcia (2024) oraz tomów prozy: Gdzieniegdzie (2017), Nigdzie indziej (2021), Żywe mumie (2023). Mieszka w Mikołowie.

„Punktem odniesienia dla „Chłodni” jest wiara w nieograniczoną możliwość konkretyzacji języka, który paradoksalnie nie trwa, ale się zjawia jako swoisty „błysk” wielowymiarowej wyobraźni, w postaci fundamentów niestałych i niejednolitych. Polisemantyczność słowa jako konstytutywnego środka opisu nieustannie wchodzi w skomplikowane relacje z pozorami świata, które są dominantą światopoglądowo-filozofującą podmiotu, jawiącymi się w ujęciach niespokojnych i licznie rozchwianych, i będącymi laboratoryjną wiwisekcją Obcości i Chłodu. Z kolei unikatowe obrazy „splątania”, „zbitek” oraz rozbudowany instynkt wizyjny pomieszczonych w „Chłodniach” wierszy są odpowiedzią na zmącenie i nieosiągalną definiowalność rzeczywistości. Towarzyszy im zasada semantycznych metamorfoz, pęknięć i rozpadlin, a co za tym idzie i wymienność rozpoznająca i nazywająca, usiłująca przeciwstawić się sfałszowanemu wizerunkowi widzianej pseudoharmonii. Szczególnie ten wymiar pozwala stwierdzić, że żywioł słowa ma ściśle interwencyjny charakter i jest mocno wyczulony na wszelkie anomalie życia. Równocześnie językowy model komunikatu, opartego na maksymalnym wielosłowiu, każdorazowo zyskuje na płaszczyźnie kontrplanów pełniejsze uzasadnienie w indywidualnej i nade wszystko niezależnej interpretacji spętanej dookolności. Podejrzliwość czy nawet sceptycyzm jako kategorie porządkujące „światoodczucie” uwikłane są w ambiwalentne sensy i odczytania, które świadomie dążą do polifonicznego współistnienia wykrywalnych warstw znaczeniowych. To wiersze „nieufnych wzruszeń” i „odosobnionego chłodu”, ale nade wszystko (i wciąż!) „rosnącego wymiaru” znakowania, zachowujące za każdym razem swoją autonomię i unikalność.
Tomasz Hrynacz