Wyobrażone góry

Obrazy Anity Baenisch-Judy można oglądać w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Olkuszu od 8 marca 2019 r. Wśród eksponowanych prac dominują górskie pejzaże malowane w technice akrylowej.

Anita Baenisch-Juda ukończyła krakowską Akademię Sztuk Pięknych (z wyróżnieniem) oraz katowicki Wydział Grafiki, na którym pracowała później jako asystentka. Oprócz malarstwa i grafiki zajmuje się projektowaniem witraży dla świątyń. Swoje prace wystawiała w Polsce i za granicą. Szczególnie miło wspomina wystawę „Podróż zimowa” w gmachu Akademii Muzycznej w Katowicach – prezentację cyklu grafik zainspirowanych muzyką Franciszka Szuberta, zestawionych z partyturami kompozytora.

Malarstwo akrylowe daje możliwość efektownego zarysowania konturów i podkreślenia kontrastów. Zarazem jednak stwarza niebezpieczeństwo charakterystycznego „przesłodzenia”. Baenisch-Judzie z reguły udaje się tego zagrożenia uniknąć. Z widoków wzniesień i łańcuchów górskich, portretowanych najczęściej „z lotu ptaka”, malarka wydobywa surowość ostrych skał i zmrożonego śniegu, chociaż nie unika też gry światła słonecznego w różnych porach dnia, szczęśliwie omijając przy tym granicę kiczu. Fenomenalne jest choćby „Południe”, wykreowane niemal wyłącznie przy pomocy różnych odcieni barwy białej i jasnopopielatej.

Artystka maluje swoje krajobrazy w konwencji realistycznej, starając się jak najsugestywniej oddać kontury przedstawianych wzniesień. Gdzieniegdzie pojawiają się też wyraźne elementy impresjonizmu (chyba wracającego do łask we współczesnej sztuce). Kłębowisko mgły w jednym z nocnych widoków żywo przywodzi na myśl „tatrzańskie” wiersze Tetmajera. Zupełnie impresjonistyczna jest też ukwiecona łąka na innym obrazie, skąpana w jasnym słońcu.

Patrząc na wystawione płótna, można odnieść wrażenie, jakby przynajmniej szkice do namalowanych pejzaży powstawały na pokładzie lecącego samolotu lub chociaż według zdjęć lotniczych. Tym bardziej zaskakujące mogło być dla zwiedzających wyznanie autorki, iż… z zasady nie przedstawia ona realnie istniejących krajobrazów, lecz stworzone przez jej wyobraźnię! Malarka swój świat po prostu wymyśla.

Oprócz płócien Baenisch-Juda przedstawiła pokaźną kolekcję monochromatycznych rysunków tuszem. Przedstawiła na nich pomniejsze fragmenty krajobrazu, jak choćby ślad ogniska w polu. Artystka pokusiła się też o ciekawy eksperyment. „Rozsypała” mianowicie cykl maleńkich kwadratowych miniatur w jednej ramie, upodabniając całość do… próbnej odbitki stykowej (tzw. „płachty”) wykonanej przez jakiegoś fotografa z wielu negatywów „6 na 6”. Być może autorka chciała w ten sposób dowcipnie podkreślić swoją dążność do realizmu.

Piszącemu niniejszy tekst najbardziej spodobały się wszakże obrazy pejzaży nizinnych, a szczególnie jeden. Choć malowany w plenerze, ma w sobie coś surrealnego poprzez charakterystyczne uproszczenie konturów drzew i łanów zboża, a szczególnie chmur, sprawiających wrażenie wykresu nakreślonego na niebie.

tekst: Jarosław Nowosad

zdjęcia: Olgerd Dziechciarz