Z punktu widzenia trzydziestolatków…
„Trzydziestolatkowie III” – taki tytuł nosi wspólna ekspozycja prac czworga plastyków. Jej twórcy – Dorota Kiermasz, Marta Zawieja, Krzysztof Kolarz i Paweł Olchawa – pochodzą z różnych zakątków Polski, uprawiają rozmaite style malarstwa. Łączy ich przynależność pokoleniowa: wszyscy są już po 30-ce, a jeszcze przed 40-ką. Cała czwórka obecna była na otwarciu wystawy w olkuskiej Galerii Sztuki Współczesnej BWA w piątek 17 lutego 2017 r.
Wystawa „Trzydziestolatkowie III” jest nową inicjatywą; dotychczas pokazywana była nie więcej niż trzykrotnie. Jej głównym pomysłodawcą był Paweł Olchawa, pracujący w galerii BWA w Miechowie. Przedsięwzięcie wciąż jeszcze jest „dopinane”, np. nadal nie jest gotowy katalog ekspozycji. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy mieli okazję obejrzeć ten konkretny zestaw prac (choć oddzielnie wszystkie lub prawie wszystkie były już wystawiane). Dodajmy, że część z nich w momencie wystawienia nie należała już do autorów, którzy musieli je wypożyczyć od nabywców.
Dorota Kiermasz jest abstrakcjonistką, która upodobała sobie formy geometryczne – proste linie, wyraźnie zaznaczone (i najczęściej też proste) kąty. W jej malarstwie dominują jaskrawe, często kontrastowe barwy. Typowa jest dla niej czerwona dominanta. Niektóre prace mogą przypominać jakieś przestrzenne mozaiki, bądź elementy architektoniczne – tajemnicze ściany złożone z wystających skośnie sześciennych cegieł. Inne przywodzą na myśl geometryczne wykresy, bądź wektory sił rozrysowane przez fizyka-artystę. Na piszącym te słowa największe wrażenie zrobił tetraptyk przedstawiający różne układy łamiących się pod kątem ścian i korytarzy, jak gdyby fragmenty labiryntu.
Abstrakcjonizmowi hołduje również Paweł Olchawa, choć w jego pracach można odnaleźć skłonność do realizmu. Niektóre obrazy przypominają bowiem pejzaże, choć raczej nie z tego świata. Drzewa, nieba i słońca przybierają na nich barwy, w jakich u nas nie występują. W odróżnieniu od Doroty Kiermasz, Paweł Olchawa swym „znakiem rozpoznawczym” uczynił motyw koła. Może być ono słońcem, okiem lub wizualizacją dźwięku; czasem zostaje rozbite na połówki w różnych kolorach lub składa się z wielu mniejszych kółek. Twórczość tego malarza w trudny do zdefiniowania sposób dąży do nieskończoności – nie tylko przez wszechobecność kolistej formy, ale i poprzez wyraźnie widoczną na wielu obrazach głębię. Chciałoby się na chwilę wejść w ich świat… Innym leitmotivem jest tu światło; w jedną ze swych prac artysta wmontował nawet LED-ową lampkę, by zyskało sens dosłowny.
Marta Zawieja, na co dzień pracująca jako grafik, skłania się w stronę realizmu, a jej obrazy są najczęściej figuratywne. I chociaż niektóre swe postacie poddaje śladowej deformacji lub przebarwieniu, nie ulegają one bynajmniej dehumanizacji. Zachowują głęboko ludzki charakter; widać w nich emocjonalną prawdę. Najciekawszym z wystawionych obrazów jest chyba „Opowieść o przyjaźni” – nieomal realistyczny portret dwóch kobiet jak gdyby wydobytych z mroku kontrastowym światłem. Surrealistycznym chwytem było umieszczenie ich w jaśniejszym, bardzo abstrakcyjnym tle. Zabawna jest martwa natura przedstawiająca wannę. Tryptyk z dwiema postaciami w dużym pomieszczeniu, ze względu na warunki ekspozycji, rozbito na trzy oddzielnie wiszące części, ale to też było ciekawe – obraz przypominał dzięki temu łamigłówkę, którą patrzący miał za zadanie ułożyć we własnej głowie.
Realistycznym i figuratywnym malarzem jest także Krzysztof Kolarz. I on jednak wprowadza do swych prac odrobinę surrealizmu. Niektóre malowane przez niego postacie wyłaniają się – często niekompletnie – z rozmazanych plam. Maluje je najczęściej nagie lub roznegliżowane, z pełnym zachowaniem prawdy anatomicznej. Akty męskie mają wręcz coś z artystycznie przetworzonych ilustracji anatomicznych – są studiami ciała w różnych pozach, zaś atletyczna budowa modeli przywodzi na myśl antyczne rzeźby. Natomiast kobiety na obrazach Kolarza jawią się zmysłowo, erotycznie, czasem odrobinę wyzywająco. Szczególnie widać to w portretach dwóch modelek – siedzącej i półleżącej – gdzie, mimo drobiazgowego realizmu, gra światła wprowadza impresjonistyczną nutę.
Piękną oprawę dla wernisażu zapewniło czworo młodych uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej w Olkuszu. Mieliśmy okazję posłuchać dwóch pianistek, gitarzystki oraz akordeonisty. Zarówno uczniom, jak prowadzącym ich pedagogom oraz dyrekcji szkoły należą się serdeczne podziękowania za ten ogromnie sympatyczny występ.
Jarosław Nowosad
fot. Agnieszka Zub